Reguła 70:20:10. Kompleksowe podejście do edukacji

Mar 10, 2020

Za kilka lat na rynek pracy wkroczą osoby, które funkcjonują wielowątkowo używając wszystkich możliwych narzędzi i sposobów na ułatwianie sobie zadań. Przyjdą młodzi, dla których internet jest narzędziem, a społeczności bazą wiedzy. Należy się więc zastanowić jak przygotować dla nich środowiska edukacyjne.

W szkołach cała zabawa ze szkoleniami  zaczyna się, gdy dyrektor  decyduje, że szkolenie z konkretnego zakresu pomoże jego zespołowi. W tym momencie musimy wiedzieć, że pomoc zespołowi powinna oznaczać wzrost jego wydajności.

Moment ten jest zapoczątkowaniem swoistego "zakonspirowanego wygodnictwa", gdyż następnym krokiem jest zwrócenie się dyrektora do ośrodka szkoleniowego lub firmy zewnętrznej, żeby przeprowadzili takie szkolenie. 

Rezultat jest taki, że wspomniane "wygodnictwo" trwa nadal, bo dyrektor uważa, że zrobił wszystko co mógł (poprosił o przeprowadzenie szkolenia), a nauczyciele bo mają gotowe szkolenie. 

A czy ktoś zmierzył jaki jest wpływ takiego podejścia na rozwój szkoły? Czy ktoś sprawdził jakie są efekty szkolenia? Czy jest jakikolwiek wzrost efektywności np. nauczania?

Podejrzewam, że w wielu wypadkach efekt jest znikomy, jeżeli nie ujemny (pracownicy w końcu musieli przynajmniej udawać że korzystają ze szkolenia) i pomimo, że nic się nie stało wszyscy są szczęśliwi.

Problem polega na tym, że wielu ludzi uważa, że informacje które zdobędziemy podczas szkoleń automatycznie, samoczynnie i jakąś nieznaną wewnętrzną siłą przerodzi się w umiejętności praktyczne, czyli wiedzę pozwalająca na zwiększenie wydajności, jakości i innych parametrów.

 

Reguła 70:20:10

Kiedy planujemy swój rozwój i rzeczywiście chcemy nabyć nowe kompetencje, warto pamiętać o podejściu 70/20/10. Najszybciej uczymy się w praktyce - 70% (np. praca w projekcie), w 20% od innych (mentoring, coaching, networking), a w 10% uczestnicząc w szkoleniu (wykłady i warsztaty), czy czytając książki.

Jak model 70:20:10 wykorzystać w szkole?

Wydaje się oczywiste, że model 70:20:10 sprawdza się w edukacji. Trudno bowiem znaleźć inne miejsce, w którym możemy jednocześnie praktykować zdobytą wiedzę  i stale otrzymywać informacje zwrotne od innych osób. W jaki sposób możemy sprawić, żeby uczniowie  rozwijali się z wykorzystaniem tego modelu?

70% wiedzy, czyli praktyka - wykorzystywanie teorii w praktyce jest niezwykle istotne, stanowi w końcu znaczną część naszej wiedzy. Realizując podstawę programową  starajmy się, aby uczeń  musiał wcielić teorię w praktyczne zadania.

Przydzielajmy go do różnorodnych projektów, także do pracy grupowej.

20% wiedzy, czyli informacja zwrotna - tę część wiedzy stanowią informacje zwrotne czy wsparcie współuczestników procesu nauczania.  W związku z tym ważne są rozmowy, ocena pracy ucznia, udzielanie rad, ciągły kontakt.

10% wiedzy, czyli szkolenia - warto zapewniać uczniom  dostęp do interaktywnych materiałów edukacyjnych, aby mogli zdobywać nową wiedzę i wykorzystywać ją w praktyce.

 

System edukacji wobec wyzwań współczesnych technologii

Osoby, które za kilka lat przyjdą do pracy, a więc dzisiaj mający około 21 lat urodziły się w 1998 roku, czyli kiedy komputery osobiste stawały się powszechne. Kiedy natomiast  rozpoczęli naukę w szkole podstawowej  istniał już internet, a w momencie, gdy uczyli się w liceum  internet jest stal się czymś  normalnym, a Google, Blogi, Wikipedia, Skype, Podcasty, YouTube nie wywołują żadnych emocji.

Ci nowi pracownicy, będą całkowicie odmienni od tych, których zatrudniano do tej pory. Różnica pomiędzy nimi jest taka sama jak różnica pomiędzy systemem operacyjnym DOS 6.x, a Windows.

Nowi są po prostu wielowątkowi. W sposób intuicyjny starają się wykorzystać zasoby technologiczne do tego, żeby ułatwić sobie pracę, jeśli stoi przed nimi przeszkoda wykorzystają wszystkie znane sposoby, sztuczki i kruczki do pokonania jej w sposób szybki i przyjemny. Podobnie jest z komunikacją, przekazywaniem informacji, a przede wszystkim radzeniem sobie w sytuacjach stresowych.

Młodzi ludzie , żyjący w skrótowym świecie komunikatorów, smartfonów, twitterów i serwisów społecznościowych nie boją się nowych wyzwań, przecież zawsze mogą zapytać społeczność, zawsze mogą zadać pytanie profesjonaliście, a jeśli znajdą się w nowym miejscu otworzą Google Maps i sprawdzą gdzie są.

Nowy świat nie jest dla nich wyzwaniem, a wyzwania traktują tak samo jak zadania w grze komputerowej, jakby mieli 10 żyć. Odmienne są także podstawowe umiejętności, które posiadają. Potrafią patrzeć na wszystko z "lotu ptaka" i analizować zadania w sposób horyzontalny, ale gdy zajdzie potrzeba potrafią "odkopać" bardzo szczegółowe dane i informacje, których potrzebują w danym momencie. Są świadomi tego, że najlepszym sposobem, gdy czegoś nie wiedzą, jest przeszukanie internetu, najlepiej portalu z filmami instruktarzowymi, przeszukanie serwisów społecznościowych lub zapytanie społeczności i na pewno zrobią to zanim manager zaplanuje, że potrzebne jest szkolenie, a zespół szkoleniowy je przygotuje.

Wynika z tego, że niezbędna jest zmiana podejścia do edukacji, bowiem  nowy świat zmienia nie tylko sposób przekazania informacji, z tradycyjnego wykładu do nauczania online, ale wymusza także zmianę struktur organizacji.

Stając twarzą w twarz z nowym społeczeństwem informacyjnym nie możemy pozwolić sobie już na wspomniane we wstępie "zakonspirowane wygodnictwo". W celu osiągnięcia sukcesu należy przełamać tendencję do tworzenia coraz to nowych szkoleń i wydawania coraz większych pieniędzy na multimedialne sposoby odtwarzania wcześniej przygotowywanych materiałów.

Obecna technologia i powyższe wnioski bardziej skłaniają do tworzenia społeczności uczących się i baz wiedzy moderowanych przez zespoły szkoleniowe, które ustanawiają priorytety i adaptują zdobyte przez użytkowników informacje.

Taki sposób gromadzenia informacji możemy nazwać nauczaniem "na wszelki wypadek" i gromadzeniem wiedzy w tym celu, aby nauczyciel po prostu skierował uczniów we właściwy obszar bazy wiedzy i pozwolił im zdobyć informacje, w sposób, który im odpowiada.

Tradycyjne nauczanie to raczej nauka w kierunku instrukcji, a budowanie baz wiedzy "na wszelki wypadek" oznacza, że wszyscy będą wiedzieli, gdzie znaleźć informacje na określony temat wtedy, gdy będą tego potrzebowali unikając w ten sposób przyjmowania informacji, które tuż po zakończeniu nauki mogą okazać się zbędne lub przedawnione.

 

Roman Lorens

Specjalista prawa oświatowego, trener, ekspert ds. awansu zawodowego nauczycieli, wieloletni wykładowca.